“Jak to ze lnem było” to nie tylko tytuł opowiadania Marii
Konopnickiej, ale także temat konkursu patchworkowego organizowanego
przez Stowarzyszenie Polskiego Patchworku i Muzeum Lniarstwa w
Żyrardowie.
Konkurs ogłoszono jesienią 2020 i rozstrzygnięto w maju 2021 – zwieńczyła go wystawa prac konkursowych, która potrwa jeszcze do 20.06.2020 w pięknych salach Muzeum Lniarstwa.
Uszyłam na ten konkurs pracę niemal w stu procentach z lnu (regulaminowy wymóg to było co najmniej 50% lnu). Pomysł na quilt zrodził się, gdy przeglądałam w internecie stare fotografie przedstawiające proces produkcji lnianego włókna i czytałam szczegółowe opisy prac koniecznych na każdym etapie.
Chyba największe wrażenie zrobiło na mnie czarno-białe zdjęcie przedstawiające pole ze rzędami leżących roślin podczas zbiorów lnu. Wtedy zobaczyłam w wyobraźni pierwszy blok patchworkowy – z paseczków lnu w różnych odcieniach brązu i beżu… potem zaczęłam rysować inne momenty z drogi lnu… i tak powstał szkic quiltu, który nazwałam “Od ziarenka do płócienka”.
Pozostało “tylko” uszyć ów pomysł 🙂
Proces powstawania lnianego płótna podzieliłam na 7 etapów. Kolejne bloki szyłam korzystając z różnych odcieni i faktur lnianych tkanin, stosując różne techniki szycia i pikowania…
Zrobiłam zdjęcia z bliska bloków przed pikowaniem, niestety po pikowaniu zapomniałam. Mam zaledwie kilka ujęć :-/
Oto moja interpretacja drogi lnu od zasiania nasion do powstania bielonego płótna:
ZASIEW
WZRASTANIE
KWITNIENIE
ZBIÓR
ROSZENIE (moczenie łodyg)
TKANIE
BIELENIE
…połączyłam bloki w całość i obszyłam szeroką ramką – tu drugie życie dostał pewien lniany obrus tkany w delikatny wzór… potem wypikowałam bloki, starając się podkreślić pikowaniem poszczególne momenty powstawania lnianej tkaniny… są więc ziarenka, listki, kwiaty, łodygi leżące na polu, falująca woda, nici wątku 😉
Tył quiltu to także len – obrus, który ktoś przeznaczył już do wyrzucenia. Uszyłam z niego również tunele pozwalające bezpiecznie powiesić pracę na wystawie. Na koniec wyhaftowałam metryczkę. Praca gotowa 🙂
Jestem dumna z siebie, że zrealizowałam pomysł… że się udało 🙂 że praca wzięła udział w konkursie… a teraz prezentowana jest na wystawie w Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie (wystawa czynna jest jeszcze do 20. czerwca)
miłego dnia!
Kasiu – pięknie to wszystko wymyśliłaś i zrealizowałaś! Tytuł mnie tak urzekł, że nie do opowiedzenia( praca też ale to wiadomo 🙂 ) I słusznie, że jesteś dumna – jest powód <3
Małgosiu, bardzo Ci dziękuję za te słowa! aż się zarumieniłam…
szyłam tę pracę w chwili słabej kondycji, zmęczenia i zwątpienia… miałam nawet myśl, by porzucić tę koncepcję, uszyć coś prościej 😉 ale rozmowa z kimś obcym (i o czymś innym), znienacka tchęła we mnie przeświadczenie, że nie powinnam porzucać pomysłu 😉
Było chwilami trudno. Podołałam jednak 😄
I dlatego tym bardziej doceniam Twój miły komentarz ❤
Jakaż to wspaniała opowieść! Opowiedziana i uszyta :). Świetny pomysł, kapitalna realizacja! Bardzo mi się podoba cała koncepcja i efekt ostateczny :). Gratuluję i podziwiam!
bardzo, bardzo dziękuję 😊
lubię, gdy szycie ma w sobie to coś – historię, opowieść, myśl, splot z życiem 😉
Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej
bardzo dziękuję!
wciąż obiecuję sobie, że powrócę do bloga, by pisać swe "szmaciane" opowieści regularnie… ale doba nieustannie za krótka, ech…