….ten pomysł „chodził” za mną kilka dni… zdążył dokładnie opracować się w głowie – ze wszystkimi detalami technicznymi… potrzebowałam tylko wolnej chwili… aż się udało…
…kilka skrawków tkanin, tasiemka, kawałek włókniny do usztywnienia „bazy”, garść wypełnienia… oraz sprawny, jak się okazało, mechanizm pozytywki – karuzelki należącej niegdyś w niemowlęctwie do Starszego i Średniego 🙂
…wolna chwilka się znalazła, uwinęłam się w jakieś pół godziny 🙂 i teraz nad łóżeczkiem M. wisi taka mini karuzela ….
…to na początek….
w głowie mam pomysł na kolejne „zawieszki”… poczekam na inną wolną chwilkę 🙂
zatem „do usłyszenia”….
Fajnie mieć taką twórczą mamę, co wykorzysta każdą wolną chwilkę ☺
🙂
nie zawsze jest łatwo, ale pewnie chwilek będzie przybywać…
I jeszcze w kolorach, które rozwijaja percepcję maluszka:)
🙂